Szary, niebywale trwały, może trochę niepozorny.
Ale za to rzadszy od diamentu.
Nasz, "krajowy", jedyny w swoim rodzaju.
Krzemień pasiasty.
Stałam się jego fanką ładnych parę lat temu,
jeszcze zanim stał się biżuteryjnym "must have" ;)
Wtedy dostałam w prezencie pierścionek z dużym,
okrągłym plasterkiem tego niezwykłego kamienia
oraz dwie kuleczki z których zrobiłam kolczyki.
Od razu wiedziałam, że to "mój" kamień,
przez bardzo długi czas nie rozstawałam się z nim :)
I od razu też wiedziałam,
że będę mieć bransoletkę z tym kamieniem.
Bardzo dokładnie wiedziałam w jakiej formie ją chcę,
wprost "widziałam" ją w głowie...
I potrzebowałam 6 lat i wyjazdu w Góry Świętokrzyskie
- jedyne miejsce w którym występuje ten "polski diament" -
żeby znaleźć odpowiedni kamień
- idealny kształtem, odcieniem, bez dziurek....
Miał tylko jedną malutką wadę....
był częścią innej bransoletki ;)
Ale musiał być mój!
Oryginalna forma.... ekhem.... nie była tym czego szukałam,
więc bez żalu (a wręcz z dziką radością)
dokonałam dzieła jej zniszczenia
tworząc nową, wymarzoną, wyczekaną...
moją po prostu :)