Jak co roku,
w okresie gorączki przedświątecznej
dopada mnie tęsknota za czymś nieokreślonym...
Przygotowania, oczekiwania, wspomnienia, zapachy -
to wszystko tworzy jedyną w swoim rodzaju atmosferę,
która ku mojemu przerażeniu coraz częściej zostaje wypierana przez
nerwy, pośpiech, tandetę i bezmyślny konsumpcjonizm.
Dlatego staram się, jak mogę ocalić chociaż część tej radości,
powagi, wzruszenia, jaką powinien nieść ze sobą tej wyjątkowy czas.
Tworzę (razem z moim Krasnoludem :*)
świąteczne ozdoby do domu i dla bliskich nam osób,
staram się ( z różnym skutkiem niestety :P )
by było pięknie, odświętnie, radośnie,
celebruję z najmłodszym Krasnoludkiem
te uciechy, które dostrzega tylko dziecko.
To doskonały pretekst do zrobienia przyjemności
również samej sobie ;)
A co mogło mnie ucieszyć najbardziej?
Oczywiście nowe "świecidełko".
W tym roku postawiłam na elegancję -
a perły są dla mnie najbardziej stylowym dodatkiem :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz