Nie wiem czemu,
ale zazwyczaj dzieje się tak, że moja biżuteria rozrasta się do wieloelementowych kompletów, które mogę nosić w różnych kombinacjach.
W zależności od nastroju, potrzeb, sytuacji.
A że słońce, koc na trawie i śpiew ptaków nastrajają mnie "pracowicie"
ostatnio powstało kilka "brakujących elementów";)
I tak się złożyło, że to same bransoletki :)
Mszysta filcowa z małym energetycznym akcentem.
Teraz pasujący naszyjnik czeka w kolejce na swoją metamorfozę - pomarańczowe plasterki korala dodały całości świeżości i lekkości.
Szaro - żółta, rzemykowa - uzupełnienie naszyjnika z ceramicznymi kulami.
Kiściasta bursztynowa - czeka na uzupełnienie drobną sieczką z turkusu.
"Zamotana" z różności pełnych wspomnień. Tylko motyla brakuje ;)
Jarmarczna.
I jedna "nowinka" :) Surowa, nieokrzesana i w porównaniu do poprzedniczek - bardziej stonowana kolorystycznie :)
Galeria "Bransoletki"